O niegościnnych Samarytanach, i o niedobrym pomyśle Jakuba i Jana

By Published On: 6 września 1999Categories: Medytacje731 words4,1 min read

Wejdź z uspokojonym duchem w medytację. Rozpocznij ją od obudzenia w sobie intencji serdecznego przyjęcia Jezusa do swego serca, domu, miasta, kraju. Przeczytaj fragment Ewangelii Łk 9,51-56 i rozpocznij medytację.

Jezus kolejny raz udał się w drogę ze swymi uczniami; opuścił Galileę. Podążał do Jerozolimy — do wybranego miejsca i celu swej podróży. Jego nauczanie i życie zmierzało ku końcowi. Szedł jako prorok i Mesjasz do miasta, w którym miał umrzeć. Kroczył zdecydowanie i świadomie ku spełnieniu swego zbawczego celu. Jego miłość, posłuszeństwo i uległość woli Ojca doprowadzić miały do zbawienia wszystkich ludzi. Dopiero w Jerozolimie, po śmierci i Zmartwychwstaniu Jezusa, uczniowie zrozumieli, dokąd prowadziła droga, którą teraz podążali. Musieli doświadczyć osobiście cierpienia i śmierci — tych bolesnych rzeczywistości, które mieli zamiar sprowadzić kiedyś na Samarytan za to, że nie chcieli udzielić im gościny.

Los Jezusa i Jego uczniów

Na początku mesjańskiego posłannictwa Jezus nie został przyjęty w swym mieście. Zły początek zapowiadał też i niedobry koniec. Mieszkańcy pierwszej miejscowości, do której chciał wejść Pan po opuszczeniu Galilei, także nie chcieli Go przyjąć, a tym samym zmusili utrudzonego wędrowca do dalszej, okrężnej drogi. Nie przyjęto tam Jezusa i Jego uczniów dlatego, że byli pielgrzymami, udającymi się do Jerozolimy. Odrzucili Go swoi i Samarytanie. Odrzucili Go wyznawcy judaizmu i odszczepieńcy w wierze. Zmęczony musiał wyruszyć ze swymi uczniami w dalszą drogę, bowiem odmówiono im gościny. Poszli do innego miasteczka. Medytuj to przykre zdarzenie. Każdy, kto chce iść za Jezusem, musi liczyć się z tym, że niektórzy go odrzucą. Na skutek bycia Jego uczniem i decyzji podążania za Mistrzem jest się ciągle w drodze i zawsze można napotkać takie „samarytańskie miejscowości”: wielkie aglomeracje miejskie, miasteczka, wioski, a nawet domy wiejące chłodem odrzucenia niechcianych przybyszów.

Pomiędzy nieprzyjaciółmi

Medytuj, jak Jezus przechodził pomiędzy swymi nieprzyjaciółmi, a jak czynili to Jego uczniowie. On szedł z pokorą i gotowością przebaczenia krzywd i obelg. Jeszcze niedawno uczył apostołów w Kazaniu na Górze o miłości nieprzyjaciół (Łk 6,27-30), ale oni o tym wszystkim jakby zapomnieli. Jan i Jakub chcieli użyć mocy, jaką otrzymali od Jezusa, aby zniszczyć ogniem niegościnną miejscowość. Chcieli postąpić wobec Samarytan podobnie, jak uczynił kiedyś Eliasz, który sprowadził ogień na żołnierzy chcących go pojmać (2Kr1 1,10-12). Uczniowie słusznie zasłużyli na Jezusową naganę, bo zapomnieli o przebaczającej miłości. Droga Jezusa jest drogą miłosierdzia, a nie zniszczenia. Uczeń Jezusa przemienia Jego nieprzyjaciół przez to, że zmienia ich na Jego przyjaciół, ogarnia ich swoim przebaczeniem i posługą. Może trzeba ci więcej za takich ludzi się modlić, a mniej im wymyślać; mniej obrażać się na nich, gorszyć się ich postawą i niegościnnym zachowaniem.

Synowie Zebedeusza

„Synami gromu” nazwał Jezus dwóch uczniów, pytających Go, czy chce, aby ogień spadł z nieba i zniszczył Samarytan. Ci dwaj uczniowie należeli do najwierniejszych z grona Apostołów. Świętego Jana Jezus miłował szczególnie, a Jakub jako pierwszy oddał życie za Mistrza. Apostołowie byli oburzeni postępowaniem ludzi, którzy nie chcieli przyjąć zarówno Jezusa, jak i ich samych. Ich emocje i wzburzenie zrodziły nieproporcjonalną w gniewie reakcję na to, jak zostali potraktowani. Tobie także w całej gorliwości o sprawy Boga nie wolno zapomnieć o miłości bliźniego, bowiem w Jego Kościele może być użyty tylko ogień z nieba, ogień Ducha Świętego, ogień miłości, a nie ogień nienawiści. Dziś także przez świat za Jezusem idą Jego uczniowie — chrześcijanie, szukając nowych umysłów i serc, zdolnych rozgrzać się Jego nauką. Szukają miejsca dla swego schronienia. Ludzie, jak kiedyś tak i dzisiaj, pragną iść przez życie za Jezusem. Zawsze będą też i tacy, którzy nie przyjmą Jezusa i Jego uczniów. Nikomu nie wolno jednak zapalać w świecie niszczącego ognia w imię Jezusa. Jest dość miejscowości, serc i umysłów, które chętnie Go przyjmą. Twoje serce też należy pewnie do tych szczerze pragnących ugościć Mistrza.

UDOSTĘPNIJ