Ludowe, polskie kapliczki – przystanki Świętych

By Published On: 3 stycznia 1997Categories: Architektura2189 words12,3 min read

<< Nauka bowiem krzyża, która jest głupstwem dla świata, dla nas jest mocą Bożą >> (por. 1 Kor 1,18). Rozumieli to dobrze mieszkańcy Podhala. I kiedy kończył się wiek XIX, a rozpoczynał się współczesny, ojcowi wasi na szczycie Giewontu ustawili krzyż. Ten krzyż tam stoi i trwa. Jest niemym, ale wymownym świadkiem naszych czasów. Rzec można, że ten jubileuszowy krzyż patrzy w stronę Zakopanego i Krakowa, i dalej: w kierunku Warszawy i Gdańska. Ogarnia całą naszą ziemię od Tatr po Bałtyk. Chcieli wasi ojcowie, aby krzyż królował w szczególny sposób w tym pięknym zakątku Polski. I tak się też stało. To wasze miasto rozłożyło się, rzec można, u stóp krzyża, żyje i rozwija się w jego zasięgu – Zakopane i Podhale. Mówią o tym przydrożne kapliczki pięknie rzeźbione i z troską pielęgnowane. Chrystus towarzyszy wam w codziennej pracy i na szlakach górskich wędrówek.

Jan Paweł II, Zakopane, 6 czerwca 1997 r.

Czas wakacyjnych wędrówek, to szczególna okazja, aby dostrzec i odkryć na nowo piękno przydrożnych kapliczek, aby pomodlić się przy nich, odpocząć. Są one prawie w każdym rejonie Polski. W zależności od geograficznego regionu i od specyficznych jego cech, mają one swój oryginalny kształt, unikalne piękno. Każda kapliczka ma swoją historię powstania i swoisty wygląd. Naznaczona jest tradycją danej wioski, miasteczka czy regionu i wiąże się ze zdarzeniami minionych dni: z patriotycznymi powstaniami narodowymi, działaniami wojennymi lub z czasem pokoju. Kapliczki upamiętniają zdarzenia tragiczne i radosne, ważne dla społecznej świadomości lokalnych wspólnot. Wyrastają z religijnej tradycji okolicznych ludzi i są żywym świadectwem ich wiary. Świadczą o ludziach i czasach, które już odeszły, ale i wiele też mówią o ludziach opiekujących się nimi i o dniu dzisiejszym. Świadczą o wrażliwości człowieka na sprawy Boże, na piękno krajobrazu, a także o patriotyzmie i miłości bliźnich.

Małe kapliczki drewniane zazwyczaj wiszą na przydrożnych drzewach, na chatach, słupach. Stoją w najrozmaitszych miejscach i strzegą mieszkańców oraz okolicznych domostw. Te większe, murowane, drewniane, kamienne, wzniesione zostały, aby upamiętnić ważne chwile, by dać wyraz wdzięczności za doznane łaski i dobrodziejstwa od Boga i od Jego Świętych. Informują o tym stosowne napisy. Kapliczki znajdują się w pobliżu domów, ale i obok mniszych pustelni, klasztorów. Spotkać je można przy skrzyżowaniu dróg, na leśnych polanach, szlakach górskich, niebezpiecznych zakrętach, mostach, grobach powstańców, cmentarzach, przy wjeździe do miast i miasteczek; u wejścia do wiosek, wśród starych chat i nowych domów, a nawet osiedli i podwórek, otoczonych stylowymi kamienicami. Postawiono je z pobożności, w dowód wdzięczności za doznane łaski, te indywidualne, ale i zbiorowe; za ocalenie od ognia, powodzi, gradu, głodu, pomoru, ale i celem upamiętnienia np. czyjejś tragicznej śmierci. Stoją w ciszy na skraju pól, porośniętych zbożem, przy cmentarnych kaplicach i wiejskich kościółkach, przy starych dworach, ale i przy ruchliwych międzynarodowych drogach. Ludowe kapliczki wyrażają żywą, prostą wiarę ludu. Zazwyczaj są zadbane, ale zdarzają się też kapliczki opuszczone, pochylone, zniszczone od wiatru i deszczu, z wykradzionymi świątkami, porozbijanymi obrazami – czasami z przyczyny ludzkiej głupoty, braku wychowania, a nawet agresji wobec niemych światków obecności Boga pośród swego ludu.

Unoszący się wokół kapliczek zapach ziół, piwonii, strzelistych kolorowych malw, białych i niebieskich bzów, jaśminów, szafirowych krokusów, a nierzadko i polnych chwastów, dodaje swoistego uroku tym wybranym szczególnym miejscom. Soczystość zieleni krzewów bukszpanu, żywopłotów i cukrowej róży, otula stare kapliczki. W niektórych z nich przy świątkach są kwiaty z papieru lub z bibuły, umocowane na drucikach; tandetne plastikowe rumianki, róże i gerbery wetknięte za szyby – kwiaty nigdy nie więdnące. Są i kwiaty cięte, włożone do słoików, po kompotach, po dżemach…

Czasami kapliczki otaczają wymalowane drewniane płoty. Są przy nich ławeczki, a zadbane otoczenie, rosnące przy nich kwiaty i drzewa świadczą o dobroci ludzi wobec drewnianych, kamiennych i gipsowych świętych. Przy kapliczkach można się zatrzymać, usiąść, pomodlić się, popatrzyć na Chrystusa Frasobliwego, na Madonnę z Dzieciątkiem, na św. Józefa, na św. Jerzego zabijającego smoka. Można kontemplować św. Floriana, gaszącego ogień, spoglądać na św. Jana Nepomucena w birecie i w koronkowej komży. Często można zobaczyć figurkę Jezusa, ukazującego wszystkim przechodniom swe zranione Serce. Przy rozstajach dróg spotkać też można drewniany czy metalowy korpus Chrystusa z ramionami rozpiętymi na krzyżu. Sztuka ludowa w prosty sposób przetwarzała w kapliczkach wzory i typy ikonograficzne, znane od dawna z kościołów.

Niemal wszystkich zatrzymujących się na modlitwę przy ludowych kapliczkach uderza pomysłowość architektoniczna miejscowych artystów. Niektóre kapliczki są bogate, dostojne z licznymi detalami dekoracyjnymi, a nawet wotami w postaci zawieszonych różańców, krzyżyków, wetkniętych w nie obrazków i medalików. Widać, że ktoś o nie dbał i dba. Inne są biedne i zaniedbane. Czasami ptaki uwiły w nich gniazda, a pająki zasnuły wnęki pajęczynowymi sieciami, na których zatrzymały się nasiona traw i listki. Opustoszałe kapliczki, o których ludzie zapomnieli. Niektóre kapliczki są zadaszone, dostojne, dumnie chronią od deszczu i śniegu święte postacie półkolistym pasmem blachy falistej, znajdującej się nad ich głowami. Są i takie z wnękami, w których umieszczono figurki, obrazy, czasem ikony. Jakże piękne są kapliczki słupowe, na których zawieszono drewnianą skrzynkę, np. z rzeźbą Chrystusa Frasobliwego. Zardzewiałe gwiazdy, aureole nad głowami świętych w kapliczkach świadczą o szybkim upływie czasu. Spotkać można kamienne kapliczki, przydrożne piaskowe krzyże, których kształt wysmagał wiatr, zamazując szlachetność rysów świętych postaci.

Niektóre „ważne” kapliczki są corocznie wybielone wapnem. Wówczas są śnieżno białe, lub niebieskie, gdy do wapna dodano takiej farby. Przeprowadza się ich gruntowny remont, naprawia się powstałe ubytki. Trzeba o nie dbać, bo przynoszą błogosławieństwo od Boga, chronią przed nieszczęściami. Przechodzący obok nich ludzie ściągają nakrycia z głowy, zwykle kreślą na sobie znak krzyża. Niektórzy klękają, inni na stojąco odmawiają „zdrowaśki”, czasem Anioł Pański, lub Wieczny odpoczynek za zmarłych.

W maju niektórzy zbierają się przy Maryjnych kapliczkach, aby w rozlicznych wezwaniach Litanii Loretańskiej, wielbić „Pocieszycielkę strapionych”, a w miesiącu październiku odmawiać przy nich różaniec.

 Stare dęby i lipy to uprzywilejowane miejsca dla kapliczek. W ich cieniu Święci mają schronienie przed palącymi promieni słońca. Pewnie wielu z nas zna takie miejsca, gdzie można spotkać ludowe kapliczki, i ma z nimi związane swoje duchowe przeżycia – wspomnienia. Warto odwiedzić je podczas tegorocznych wakacji i pomyśleć o Świętych, którzy przystanęli na polskiej ziemi.

W mieście, w którym się urodziłem, w Nowym Sączu, jest wiele kapliczek, ale szczególnie bliska wielu sądeczanom jest ta przy ul. Jagiellońskiej, zwana „kapliczką szwedzką”. Pochodzi z XVII wieku. Jest murowana, zamykana żelazną kratą, przez którą do środka zaglądają wierni, by zobaczyć w mroku święte postacie. Stoi na miejscu pogromu Szwedów, zabitych podczas bohaterskiej obrony miasta. Jest i inna, piękna, obsadzona kwiatami przy wjeździe do Starego Sącza, z której nisz na wjeżdżających do miasta ludzi spoglądają święci. W Starym Sączu przy osiedlu Słonecznym, jest bardzo stara kapliczka, zdewastowana przez satanistów, której nie oszczędzono nawet ognia.

W moich wspomnieniach ożywa murowana kapliczka św. Michała – na górce – na tzw. „Michałku”, niedaleko Bliznego, gdzie wierni co roku przychodzą we wspomnienie św. Michała, aby przy kapliczce uczestniczyć we Mszy św. i wyznać: Któż jak Bóg. Bliska memu sercu jest też starowiejska kapliczka przy murze zakonnym jezuickiego klasztoru z napisem w kamieniu, informującym o przybyciu tu sióstr Służebniczek: Pamiątka przeniesienia Nowicjatu Sióstr Służebniczek N. Maryi Panny z Łańcuta do Starej Wsi. Dnia 3 października 1863. Inna nie dająca się mi zatrzeć w pamięci przez upływ czasu, wspaniała kapliczka pod oknami jezuickiego kolegium w Starej Wsi z kamienną rzeźbą Matki Boskiej Bolesnej, wykonaną w piaskowcu pinczowskim przez rzeźbiarza Chodzińskiego z Krakowa w 1895 r. Została ustawiona na cokole pochodzącym z dawnego klasztoru popaulińskiego z widniejącą datą 1777 r. Inna majestatyczna kapliczka jest przy drodze do Brzozowa, za cmentarzem parafialnym, obok starego pochylonego dębu, gdzie, jak głosi XIV wieczna legenda, objawić się miała Maryja. Umieszczona jest na cokole wysoka kolumna, a na jej szczycie czworoboczna kapliczka zwieńczona krzyżem, która pochodzi z 1830 roku. Postawiono ją na miejscu mogiły konfederatów barskich (ok. 1772 r.). Jest także i kapliczka „samotnica”, obok willi starowiejskiej, stojąca w szczerym polu pomiędzy dwiema lipami, którym podczas ich kwitnięcia połamano okrutnie gałęzie.

I jest jeszcze jedna, szczególna kapliczka Maryjna, spowita powojami, obsadzona kolorowym kwieciem, kapliczka za oceanem, w Chicagowskim ogrodzie jezuitów, przypominająca wielu Polakom o polskich polach i o przydrożnych kapliczkach. Czasami podchodzą do niej ludzie i szepcą „zdrowaśki”, modlą się. Wiatr porywa ich modlitwy i zanosi do Boga jak woń kadzidła; i tak Święci się cieszą, a ludzie stają się lepsi.

Dbajmy o kapliczki, bo mieszkają w nich wystrugani Święci, namalowane na blasze Madonny i znajdują się w nich oprawione w szkło oleodruki z wizerunkiem Jezusa i karmiącej Matki. To nasza teraźniejszość, historia, kultura, wiara nasza i naszych ojców. Nie dajmy jej umrzeć.

        Chrystus Frasobliwy
        Tyle jest w Polsce pól nieobjętych,
        Wśród ich rozstaja kapliczek świętych.
        Są tak wiekowe, tak bardzo stare,
        Świadczą jak lud nasz miał wielką wiarę.
        Tyle w tej wierze przeróżnych wątków,
        Ile w kapliczkach rzeźbionych świątków.
        W górach styl świątków był osobliwy
        W kaplicach Chrystus jest Frasobliwy.
        Siedzi w kapliczce na pniaku drzewa,
        A licha na Nim jest przyodziewa.
        Głowę podpiera, gołe kolana,
        Na głowę z cierni korona dana.
        A spod korony krwi płyną krople
        Pozastygały w czerwone sople.
        Tak boleściwy i tak zraniony,
        Twarz jego smutna, wzrok załzawiony.
        Swe bose stopy o kamień wspiera
        I smutnym wzrokiem na świat spoziera.
        I cała Jego ta postać boska
        Przez łzy i boleść o lud się troska.
        Latem Go dręczą upał, spiekoty,
        Jesienią biczem smagają słoty,
        Zimą zawieje, mrozy, śnieżyce,
        Tną bezlitośnie to Boskie lice.
        Nawet rosnąca tuż jarzębina,
        Krwawych łez kiście nad Nim rozpina.
        Duma i duma, nad ludzką dolą,
        Bo chłód i rany tak Go nie bolą,
        Jak ludzkie grzechy, nasze przewiny
        I ta niewdzięczność człeczej rodziny.
        Czeka i czeka na lud, Cierpliwy,
        Dlatego taki jest Frasobliwy.
        Przyjdź ludu do Mnie – wszystko wybaczę,
        Ja tylko skruchę i łzy zobaczę.

        (Jan Frodyma)

UDOSTĘPNIJ